W swoim felietonie, radny Dariusz Zawadzki wskazywał niedawno, że na ul. 1 Maja mieszkańcy apelują o przywrócenie parkowania na ulicy (przeczytaj). "Argumentowali swoją prośbę tym, że należy uwzględniać interesy wszystkich mieszkańców, a nie tylko części z nich, zwłaszcza mieszkańców nowego osiedla. Odpowiedź, która nadeszła, potwierdziła ich obawy. W piśmie nie podano jednak konkretnie, w jaki sposób parkujące pojazdy stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz utrudniają go" - pisze radny. Ten sam temat w piątkowym wydaniu podniosła redakcja "Gazety Kołobrzeskiej" w artykule "Mieszkańcy proszą, ale urzędnicy wiedzą lepiej". Zwrócono nam uwagę na tę kwestię i postanowiliśmy się jej bliżej przyjrzeć.

Ulica 1 Maja jest wąską, przedwojenną ulicą o nawierzchni brukowej, dość wąską. Trzeba uważać podczas mijania się dwóch pojazdów osobowych, a co dopiero czegoś większego, pomimo, że obowiązuje tam ograniczenie dla ruchu pojazdów ciężarowych pow. 5 ton. Na pewnym odcinku tej drogi mieszkańcy przez lata parkowali swoje pojazdy. Parkowanie odbywało się po prawej stronie, równolegle do krawężnika. Od niedawna parkowania nie ma, gdyż miasto umieściło po obu stronach ulicy znak B-36 "zakaz zatrzymywania się". Sprawa zbulwersowała mieszkańców, którzy nie mają prywatnych miejsc parkingowych czy garaży, bo ich zdaniem tam "nie dochodziło do niebezpiecznych sytuacji , a pomimo tego, że jeden pas jezdni rzeczywiście był zazwyczaj zajęty przez zaparkowane samochodu, to kierowcy z wyrozumiałością przepuszczali swoje pojazdy". To nieprawda. Akurat sam byłem tam świadkiem przekleństw, a nawet wymuszania przejazdu na rowerzyście, bo ktoś się spieszył. Jak widać, mieszkanka też potwierdza, że w tym miejscu dochodziło do utrudniania ruchu.

Najważniejszym pytaniem, na które trzeba sobie odpowiedzieć, jest to, czy w poprzednim stanie organizacji ruchu na ulicy 1 Maja można było parkować. Oczywista odpowiedź pochodzi z art. 46 ust. 1 Prawa o ruchu drogowym: "Zatrzymanie i postój pojazdu są dozwolone tylko w miejscu i w warunkach, w których jest on z dostatecznej odległości widoczny dla innych kierujących i nie powoduje zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego lub jego utrudnienia". Podkreśliliśmy brzmienie przepisu, które w sposób elementarny wskazuje, kiedy możliwe jest zatrzymanie i postój pojazdu, jeśli nie reguluje tego inny znak lub sygnał: nie może dochodzić do utrudnienia ruchu drogowego. Przez utrudnienie rozumieć będziemy takie zachowanie uczestnika drogowego, które będzie wymuszone sytuacją związaną z zatrzymaniem i postojem pojazdu. Jeśli więc, jak pisze czytelniczka, kierowcy musieli się nawzajem przepuszczać, to zaparkowane pojazdy w sposób niebudzący wątpliwości utrudniały ruch (por. wyrok Sądu Rejonowego Wrocław Śródmieście VI W 5137/14).

Po skontrolowaniu sytuacji, w związku z wnioskiem, jaki trafił do miasta, właściciel drogi ustawił znaki B-36, które wymusiły na kierowcach zachowanie, które powinno mieć miejsce wcześniej. Ulica 1 Maja nie jest jedyną, na której dochodzi do takich sytuacji. Przykładem jest ulica Okopowa, na której miasto już dawno powinno wprowadzić znak B-36 na całej długości. Nie robi się tego, ze względu na brak miejsc parkingowych. Tworzy się więc miejsca parkingowe na odpowiedzialność kierowców, bo to oni decydują, że można się zatrzymać. Często robią to, łamiąc przepisy. Będziemy to częściej pokazywali naszym czytelnikom, jak ludzie za kółkiem, sami interpretują przepisy i robią to "po swojemu", aby tylko gdzieś zaparkować.

Robert Dziemba