Skontaktowali się z nami przedstawiciele Grupy Kapitałowej "Naprzód" z Krakowa. To firma, która kończy świadczyć usługę żywienia w kołobrzeskim szpitalu. Powodem jest wypowiedzenie przez grupę umowy zakładowi opieki zdrowotnej w Kołobrzegu. Jak mówi kierownik regionalny przedsiębiorstwa, Anna Kondratiew, powodem wypowiedzenia umowy jest zbyt niska kwota osobodnia, którą płaci szpital. - Wygraliśmy postępowanie na świadczenie usługi żywienia w szpitalu w Kołobrzegu. Prowadzimy takie usługi w całej Polsce, w tym w dwóch największych szpitalach w Szczecinie. Ale wzrost cen i kosztów, a przede wszystkim cen produktów powoduje, że dalsze żywienie pacjentów na stawce 5 złotych jest niemożliwe - mówi kierowniczka. Aby jedzenie było smaczne, firma dokładała 2 złote do każdej osoby. - Nie chcieliśmy zepsuć sobie marki. Ceny produktów są obecnie bardzo wysokie, a w województwie zachodniopomorskim, szczególnie w Kołobrzegu, o wiele wyższe niż w innych częściach kraju - dodaje.

Według naszych rozmówców, powodem są nie tylko koszty i to, że szpital nie chciał płacić więcej. To także stosunki międzyludzkie. - Współpraca na początku układała się dobrze. Gdy jednak zaszły pewne zmiany personalne w jednym z działów, zaczęliśmy mieć problemy. Wszystko było źle. Kontrole robiono nam praktycznie codziennie. Zawsze coś. Nasyłano nam nawet kontrole zewnętrzne, które o dziwo nie miały uwag do prowadzonej przez nas działalności - mówi Gabriel Donajski, kierownik obiektu. Jego zdaniem, nawet zakup nowych szpitalnych wózków do rozwożenia żywności, nie spotkał się z aprobatą szpitala. - My je remontujemy, bo taki mamy obowiązek, ale firma, która nam to w Kołobrzegu robi, rozkłada już ręce i można je zezłomować. Ale nasze prośby nic nie dały, a chcieliśmy w tym partycypować na pewnych zasadach. Zamiast tego trzeba się spieszyć, bo zupa stygnie - mówi Donajski. Czarę goryczy, według GK "Naprzód", przelał fakt rezygnacji z pracy pracowników firmy. - Nasi pracownicy po prostu nie chcą pracować z przedstawicielami szpitala. Skarżą się na mobbing, nieprawidłowe zachowania wobec nich, wywieranie presji, brak kultury. Dziś jest rynek pracownika, ludzie chcą pracować normalnie - zauważa Anna Kondratiew. Na dowód tego, pokazuje wypowiedzenia z pracy, składane przez pracowników.

Ponieważ firma złożyła wypowiedzenie świadczenia usług, szpital ogłosił przetarg, który został unieważniony, ze względu na to, że oferenci złożyli oferty wyższe, niż szpital może zapłacić.

W związku ze sprawą, wysłaliśmy do kierownictwa szpitala 19 września pytania w przedmiotowym zakresie, a także chcieliśmy się spotkać z p.o. dyrektora Małgorzatą Grubecką. Do tej pory nie dostaliśmy odpowiedzi. Kilkukrotnie próbowaliśmy również kontaktować się telefonicznie, ale w sekretariacie nikt nie podnosił słuchawki.