Broken Clouds

8°C

Kołobrzeg

28 kwietnia 2024    |    Imieniny: Waleria, Ludwik, Paweł
28 kwietnia 2024    
    Imieniny: Waleria, Ludwik, Paweł

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

Jak Kołobrzeg nie nadążał za turystami, czyli pół wieku zmagań z realiami

21 marca 1966 roku w Kołobrzegu odbyła się kompleksowa robocza narada resortów budownictwa, zdrowia i turystyki wraz z egzekutywą partyjną, poświęcona turystycznemu zagospodarowaniu terenów nadmorskich: Kołobrzegu, Dźwirzyna, Mielna i Darłowa. Problem był poważny. Coraz większy pęd Polaków nad morze powodował, że władze nie radziły sobie z zagospodarowaniem terenu, podłączaniem mediów, a przede wszystkim z aprowizacją. Od czegoś trzeba było jednak zacząć. Naradzie przewodniczył wicepremier Zenon Nowak, honorowy obywatel Kołobrzegu, mający duży wkład w rozwój miasta (od 1961 r.).

Już kilka lat po wojnie, po zakończeniu rozminowania kraju, rozpoczął się turystyczny boom. Wyjazdy zagraniczne były praktycznie niemożliwe, a góry nie były dla wszystkich. Zresztą, szlaki pozostawiały wiele do życzenia. Moda na wyjazdy nad morze rosła z roku na rok, a Kołobrzeg stawał się coraz modniejszy. Wraz z uchwałą o odbudowie Kołobrzegu z 1957 roku, zdawano sobie sprawę z tego, jak wygląda rzeczywistość. Miasto było jednym wielkim placem budowlanym, a ludzie chcieli spędzać tu swój urlop w okresie letnim. Nie było infrastruktury, właściwych obiektów noclegowych, kanalizacji, wodociągu. Te dobra funkcjonowały w centrum miasta. W części nadmorskiej był z tym problem, zwłaszcza tam, gdzie realizowano nowe inwestycje. A tych nie brakowało, bo w latach 60-tych, kiedy miasto było coraz bardziej popularne w Polsce centralnej i na Śląsku, kolejne zakłady pracy i zjednoczenia chciały mieć swoje miejsce na wczasy dla mas robotniczych. Szerzyła się samowolka, prowizorka, a przede wszystkim tymczasowość.

Na wydzielonych terenach organizowano się, jak tylko to było możliwe. Tak pisze o tym "Głos Koszaliński": "Najpierw szuka się kogoś, kto sporządzi dokumentację, później materiałów, a gdy te kłopoty zostaną rozwiązane, pozostaje najtrudniejszy - wykonawca. Brak go na miejscu, często więc ściąga się fachowców z drugiego końca Polski. Różne są efekty takiej działalności inwestycyjnej. Są ośrodki z pełnym zapleczem usługowym, ale i wiele takich, które zapewniają tylko nie najlepszy dach nad głową. Bez stołówki, urządzeń sanitarnych, kulturalnych i tego wszystkiego co składa się na wygodny wypoczynek". To był czas gomułkowskiej świetności, powszechnych braków i problemów z zaopatrzeniem. Siermiężność tej epoki polegała na tym, że rządzący za niczym nie nadążali. I to było widać: ludzie chcieli wypoczywać, ludzie musieli sobie poradzić. A wyglądało to tak, jak pisał "Głos Koszaliński": "Zwykle zaczyna się od domków kempingowych. Są one najtańsze i na ich zakup stać niejedno większe przedsiębiorstwo. Własnym przemysłem można jeszcze postawić stołówkę, ale już bardzo kosztowne skanalizowanie terenu i doprowadzenie wody przerasta możliwości gospodarza zakładowego ośrodka wczasowego. Gdy zaś znajdą się jakieś fundusze - raczej zostaną wydatkowane na zakup nowych domków, boć przecież liczba amatorów wypoczynku nad morzem wzrasta, niż na lepsze zagospodarowanie ośrodka".

I tak rozlewała się na północy miasta zabudowa parterowa, tania i tandetna, bez dostępu do wody czy kanalizacji, której w owym czasie na tym obszarze brakowało. Zresztą, miejska instalacja była niewydolna jeszcze w latach 80-tych, a przedstawicielom rządu marzyło się, aby w 1966 roku dotarła nad morze cywilizacja. Do tego trzeba było pieniędzy, których nie było, które rozpływały się w socjalistycznym marnotrawstwie. I oczywiście, towarzysz Zenon Nowak w "Głosie Koszalińskim" zaznaczał: "Zmiany muszą nastąpić, nie mogą one jednak następować tak szybko, jakbyśmy sobie tego życzyli. Uwarunkowane to jest, podobnie jak w innych dziedzinach gospodarki, zarówno możliwościami wykonawczymi przedsiębiorstw budowlanych, jak i zaopatrzeniem materiałowym". Tłumacząc nowomowę owego okresu: niewydolne przedsiębiorstwa państwowe nie były w stanie realizować norm, szerzyło się brakoróbstwo, nie dotrzymywano terminów, a co więcej, polska gospodarka, rozkradana przez Związek Radziecki, nie mogła nadążyć w kierunku zaspokojenia popytu wewnętrznego.

Wraz z rozpoczęciem szaleństwa Festiwalu Piosenki Żołnierskiej pod koniec lat 60-tych, Kołobrzeg stał się marką. Spędzanie tu urlopu było czymś klimatycznym, klubowym, trendy. Ale miasto nie miało takich możliwości. Starano się więc to zrobić w ramach gospodarki uspołecznionej na różne sposoby. Rabunkowo zagospodarowywano teren. Nie było możliwości zakładania kanalizacji. Budowano szamba. Infrastruktura miała charakter tymczasowy, kilkuletni, bez zaplecza, bez parkingów. Ta zabudowa parkingowa w niektórych miejscach przetrwała nawet nie 50, ale 60 lat. Kołobrzeg zaczął sobie jako tako radzić z problemami, o których była mowa w 1966 roku, dopiero w latach 80-tych, ale przy tym nie myślano o przyszłości, budując ciepłownie w centrum dzisiejszego uzdrowiska, a przy ul. Fredry przepompownię ścieków. Wówczas były tu tylko ogródki działkowe, również socjalistyczne zaplecze miejskiego wypoczynku.

Niestety, konsekwencje spraw niezałatwionych w latach 60-tych i 70-tych, odczuwamy po dziś dzień. Ponieważ, wiele spraw rozwiązywano teoretycznie, w praktyce uderzyło to w miejski samorząd w latach 90-tych, na przykład poważnie zanieczyszczoną Parsętą. Kopciły lokalne kotłownie. Od strony północnej włodarze nie panowali nad rozbudową ośrodków zakładowych, które po upadłych przedsiębiorstwach odkupywał sektor prywatny. A on nie miał skrupułów...

Robert Dziemba

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama