Few Clouds

17°C

Kołobrzeg

16 maja 2024    |    Imieniny: Andrzej, Małgorzata, Wieńczysław
16 maja 2024    
    Imieniny: Andrzej, Małgorzata, Wieńczysław

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

Tadeusz Wakuła o Kołobrzegu: uciekaj, jedź gdzie indziej, tu grób…

Kołobrzescy pionierzy napisali wiele wspomnień na różne konkursy zatytułowane „Osiedleniec” i tu padał rok. Dzięki temu, dysponujemy ciekawymi wspomnieniami pierwszych kołobrzeżan. Służą nam one do orientowania się w różnych sprawach i wydarzeniach. Niestety, a szkoda, obecnie nic takiego się nie organizuje. Wielka szkoda. Dziś wspomnienia Tadeusza Wakuły, jednego z pierwszych urzędników i współpracowników prezydenta Stefana Lipickiego.

Urodził się 19 kwietnia 1914 roku. Koniec wojny zastał go w Austrii, skąd wrócił do Warszawy, kompletnie zniszczonej. Jak wspomina, wszędzie były plakaty o treści: „Jedź na Ziemie Odzyskane, czeka tam na Ciebie dom, praca i chleb – zasiedlaj Piastowskie Ziemie”. Z siostrą wybrali Kołobrzeg. Dostali po 100 zł w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym i bezpłatne bilety na podróż koleją. Pociąg zatrzymał się w Karlinie. W tamtejszym starostwie powiatowym potwierdzili swoje dokumenty w tym polecenie zatrudnienia w administracji miejskiej w Kołobrzegu. 17 lipca dotarli do zniszczonego budynku przy ul. Strzeleckiej 2, gdzie zajęli kilkuizbowe mieszkanie: zniszczone, w nieładzie. Po jako takim uporządkowaniu i zabarykadowaniu drzwi, dało się żyć w jednym pokoju. Na początek tyle, ale i to sprawiało problem, bo wokół ani żywego ducha. „Jakaś straszliwa groza wiała ku nam szeptając – uciekaj, jedź gdzie indziej, tu nie będzie życia, tu grób – uciekaj póki czas” - pisze Wakuła. Następnego dnia, okazało się, że w piwnicy budynku jest węgiel i są ziemniaki. Niedaleko była też kolejowa pompa, w której była woda z rzeki. To był początek ich egzystencji.

W kolejnych dniach, Tadeusz Wakuła z siostrą mieli okazję zwiedzić miasto. Nie było to jednak takie zwiedzanie, jak teraz, w lipcu. Wycieczka, owszem, zapisała się w pamięci, ale ze specyficznymi krajobrazami: „Na plaży szkielety ludzkie, zniszczone tory kolejowe. Na torze tuż przy stacji kolejowej, rozbity hitlerowski pociąg pancerny. W dzielnicy uzdrowiskowej, zamarłe baterie niemieckich dział przeciwlotniczych. Okaleczone drzewa – zardzewiała porzucona broń niemiecka. Na ulicach miasta podpalone czołgi wroga, domy w zgliszczach – ruiny. Masy, masy gruzu zalegające chodniki i jezdnie… nie można swobodnie przejść. W powietrzu wisi jeszcze swąd spalenizny i odór ciał. Pod parkanami, w piwnicach, nawet w mieszkaniach, na podwórkach – niepochowane zwłoki. Krzyże, wszędzie krzyże, brzozowe, z małych deseczek, a nawet z gałęzi drzew, i na nich polskie nazwiska: szer. Rakszewa, ppr. Emilia Gierczak, kpt. Finansewicz, ppr. Śliwiński…”.

Powszechny był defetyzm. Wakuła zwraca uwagę nie tylko na tych, którzy nastrajali osiedleńców negatywnie do Kołobrzegu, bo ruiny, bo to nie będzie polskie miasto, bo tu nie ma perspektyw. Szerzyły się jednak pożary, które doszczętnie trawiły budynki, w tym dawne budynki urzędowe, bo nie było tu straży pożarnej. Nie było jak i kim gasić. Ponadto, osadnicy przeszukiwali domy i piwnice. W cenie były materiały do zagospodarowania czy alkohol…

Wakuła z siostrą po zagospodarowaniu się, pod koniec lipca zgłosili się do prezydenta Stefana Lipickiego, celem podjęcia pracy w tutejszym urzędzie. Nie było wynagrodzenia, płacono jedzeniem. Biuro trzeba było zorganizować sobie samodzielnie, od krzesła po biurko. Największy problem był z papierem, stąd używanie pustych stron niemieckich druków. Kolejny – brak przepisów, brak instrukcji, pracownicy administracji działali według własnego wyczucia. Wszystko było tymczasowe. „W pierwszym okresie, zorganizowane zostały referaty: aprowizacyjny – prowadził go Stanisław Rawski, opieki społecznej – prowadzony kolejno przez autora wspomnień i kol. Stefana Ważyńskiego, meldunkowy – początkowo prowadzony jeśli mnie pamięć nie myli przez koleżankę Ławrynowicz i w późniejszym okresie przez autora, nieruchomości, zdrowia, itd.” – pisze T. Wakuła.

Wspomnienia osiedleńców były cytowane przez Hieronima Kroczyńskiego. Co ciekawe, historyk ten w wydaniu swojej książki „Powojenny Kołobrzeg 1945-1950” w 2004 roku opublikował wspomnienia Wakuły, ale wyciął ważną dla nas kwestię grobownictwa wojennego. W kolejnym wydaniu z 2018 roku, wspomnień Wakuły w ogóle nie ma. Nie pojawiają się one również w innych pracach tego historyka. Tymczasem są to wspomnienia niezwykle ciekawe. Autor pisze, że razem z siostrą zgłosili się do prezydenta Lipickiego, aby zając się uporządkowaniem spraw związanych z mogiłami żołnierskimi i dostali zgodę. Rozpoczęli od ewidencji grobów: „Według niemieckiego planu miasta, podzieliliśmy Kołobrzeg na poszczególne kwadraty, które były przez nas skrupulatnie penetrowane z uwagi na to, że groby poległych żołnierzy polskich znajdowały się wszędzie: na ulicach, parkach, skwerach, podwórkach. Największe skupiska tych grobów znajdowały się za parowozownią i na dywizyjnym cmentarzu w Niekaninie, oddalonym o 3 kilometry od Kołobrzegu. W taki właśnie sposób powstała możliwie ścisła ewidencja mogił, która, jak się później okazało, pomagała bliskim poległych do odnajdywania miejsca wiecznego spoczynku ich bliskich”. Już po rezygnacji prezydenta Stefana Lipickiego i objęciu obowiązków przez burmistrza Stanisława Brożka, Wakuła złożył miastu propozycję kontynuowania opieki nad grobami poprzez: założenie Komitetu Opieki nad Grobami Polskich i Radzieckich Żołnierzy, wyznaczenie miejsca na cmentarz wojenny, pozyskanie pieniędzy na zagospodarowanie terenu i ekshumacje żołnierzy, jednak, według niego, na to miał nie zgodzić się burmistrz, dla którego miała to być sprawa przyszłości. Dalej, pionier pisze tak: „W miesiącu październiku 1945 roku, zostałem wezwany przez burmistrza, który poprosił mnie o przeprowadzenie ekshumacji 16-tu poległych polskich żołnierzy, którzy wraz z radzieckimi, mieli być pochowani wokół rekonstruowanej po zniszczeniu wojennym latarni morskiej (…). Mogiły otwierali Niemcy (pod nadzorem funkcjonariuszy PUBP, aresztowani pod zarzutem przynależności do NSDAP). Praca była nader ciężka, bo Niemcy kategorycznie wprost odmawiali wydobywania zwłok z otwartych mogił i tę czynność musiałem w przeważającej mierze sam wykonywać. (…) Decyzję, kto miał być ekshumowany, burmistrz pozostawił mojemu wyborowi. Ze sporządzonej ewidencji wybraliśmy 16-tu poległych, o różnych stopniach wojskowych, bacząc, aby brane były w pierwszym rzędzie mogiły, które ze względu na swoje położenie, mogły by ulec zniszczeniu i zapomnieniu”. Niestety, tylko Wakuła wspomina o owym komitecie opieki nad grobami. Po drugie, groby były zaniedbane. Po trzecie, nikt o owej liście grobów nie słyszał, choć być może po prostu ona nie zapisała się w historii. Obecnie, te kwestie są trudne do zweryfikowania, bo Tadeusz Wakuła nie żyje od niemal 40 lat.

Pionier opisuje także życie codzienne, przybywanie kolejnych osadników, w tym piekarza Majorowicza, który pomagał osiedleńcom i piekł chleb, często rozdawany, a nie sprzedawany. Przypomina radość, jaka towarzyszyła osadnikom, gdy zaczęła płynąć znów woda w kranie po uruchomieniu wodociągów w Rościęcinie, początkowo przez godzinę czy dwie dziennie, ale jednak. Podkreślał ofiarność osadników, gdy na przykład otwierano pierwszą szkołę w mieście, przy ul. Portowej, a ludzie ruszyli do remontowania i naprawiania tego, co się dało i czym się dało, aby dzieci mogły się uczyć. Były też ciemne strony ludzi, zwłaszcza tych spod znaku szabrowników, którzy rabowali co i jak się dało, wywożąc poniemiecki majątek z Kołobrzegu.

We wspomnieniach przeczytamy o utworzeniu teatru rewiowego w Kołobrzegu. Prapremiera pierwszego spektaklu pt. „Jesień” odbyła się w październiku 1945 roku. Kurtynę zrobiono z koców, ale większym problemem było znalezienie 35 świec do oświetlenia. Warunkiem uczestnictwa, oprócz posiadania biletu, było przyniesienie ze sobą krzesła i zostawienie go na sali. Następnie teatr był wykorzystywany podczas różnych akcji propagandowych, w tym referendum 3xTAK w 1946 roku i wyborów do sejmu w 1947 roku, oczywiście sfałszowanych.

Tadeusz Wakuła pisze w swoim podsumowaniu tak: „Przybyłem do Kołobrzegu jako tułacz, bez rodziny i rodzinnego domu, który opłakiwałem na zgliszczach zniszczonej Warszawy. Jechałem doń w nieznane i niepewność. Z nadzieją jednak – znalezienia nowego rodzinnego gniazda, odtworzenia tu polskości, potwierdzenia stłamszonej w okupacyjną noc – godności Polaka. I znalazłem to wszystko”. 22 grudnia 1945 roku T. Wakuła ożenił się. Miał czworo dzieci. Zmarł 2 listopada 1985 roku. Został pochowany na Cmentarzu Komunalnym w Kołobrzegu.

Robert Dziemba

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama