Ile to już minęło? Rok, a może mniej, gdy przez miasto przetoczyła się dyskusja o organizacji ruchu w dzielnicy portowej. Refleksje po tym sezonie są takie, że nic się nie zmieniło. Ludziom, szczególnie turystom, wydaje się, że do portu czy na plażę można wjechać samochodem. Pamiętam za to, że panie z urzędu zapowiadały, że dla całej dzielnicy uzdrowiskowej zostanie opracowana reforma organizacji ruchu, która pokaże nowe możliwości. Pozwoliłem sobie wtedy obśmiać te zapowiedzi, bo cóż można zmienić w dzielnicy, przez którą na kierunku wschód – zachód przebiega tylko jedna droga (Zdrojowa i Kasprowicza), ulice prostopadłe są zazwyczaj ślepe, a dwie równoległe (Rafińskiego i Kościuszki) nie mają żadnego znaczenia dla usprawnienia ruchu. Miałem okazję przekonać się o tym w miniony weekend, gdy stałem w półgodzinnym korku pomiędzy Chopina a Grottgera, bo jakiś koleżka w autokarze na niemieckich blachach, zbyt dosłownie potraktował wyłączenie z zakazu zatrzymywania się i postoju, dla autokarów wysadzających gości hotelowych. Pan z papierochem w gębie otworzył klapę bagażnika centralnie na oś jezdni, skutecznie blokując przejazd. Nie raczył pomóc starszym ludziom wyjąć bagaże i tak zablokował pół dzielnicy.

W tym sezonie przejazd przez dzielnicę uzdrowiskową to była przygoda. Kołobrzeżanie mieli świadomość problemu i sporadycznie pakowali się tam samochodami. Pozostali psioczyli, ale szybko się nauczyli. A że sezon był zimny i deszczowy, to miasto całe stało w korkach, więc w zasadzie wjechać, czy wyjechać z dzielnicy graniczyło z cudem.

Dobiega końca przebudowa ul. Zdrojowej. Zdążyliśmy się przyzwyczaić, że w tej kadencji zazwyczaj wszystko oddawane jest z poślizgiem. Tym razem też. Od początku były problemy. Rok temu, gdy starosta po miesięcznej przerwie powrócił do pracy, to odkrył, że na jego biurku leży wniosek pani prezydent o wyrażenie zgody na wycięcie ponad 100 drzew, w tym całej alei lip przy ulicy Zdrojowej. Gdy ogłosił zamiary „wyrwidębów z Ratuszowej”, w mieście zawrzało. Społeczeństwo ryknęło gniewem i nagle okazało się, że można drzewa ocalić, bo wykonawca dysponuje sprzętem, żeby rury MEC przecisnąć pod korzeniami drzew. Można? Można. Kolejna wpadka wyszła, gdy mieszkańcy zauważyli i raczyli nam donieść, jak giganci budownictwa drogowego ułożyli krawężnik przy ul. Waszyngtona (pisałem o tym). Kolejny kwiatuszek, to rondo przy ul. Chopina, którego celem jest – uwaga! – spowolnienie ruchu. Po co? Na co? Jakby to był w tym miejscu największy problem. Przy okazji okazało się, że jedna z mieszkanek, ze swojego podziemnego garażu, na wstecznym będzie wyjeżdżała bezpośrednio na … rondo. Była też opcja, że odbije w prawo, ale tam jest … chodnik. Projektowanie zza biurka? Przy okazji okazało się, że jezdnia, która do tej pory na całym odcinku była asfaltowa, na niektórych skrzyżowaniach będzie … brukowana. Dr Czepczyńska, swego czasu Naczelny Lekarz Uzdrowiska i szefowa Komisji Uzdrowiskowej w Radzie Miasta, łopatą wkładała nam do głowy, że bruk w dzielnicy uzdrowiskowej to błąd, bo generuje hałas, a w raportach uzdrowiskowych wskazywano, że ul. Zdrojowa generuje za dużo hałasu. Komuś ta wiedza do głowy nie weszła. Bruk jest śliski i stwarza zagrożenie, ale kogo to… Gdy radny Plewko zaczął drążyć temat, to okazało się, że skrzyżowania będą przebudowane na nawierzchnię bardziej sprzyjającą ciszy i to na koszt wykonawcy, bo coś nam tam zalega w ramach rozliczeń wzajemnych. Gdy już oficjalnie zapytał o tym podczas ostatniej sesji, odpowiedziało mu milczenie. Dziś słyszę, że może jednak nie będą tej kostki rozbierać, bo nie jest tak głośno. Tak trochę cyrkowo to wygląda.

Dwa dni temu pani prezydent nagrała vloga na swoim oficjalnym profilu na Fejsbuku, w którym poinformowała, że w miejscu po byłych rurach MEC sadzone są hortensje i trzmieliny. Oby się przyjęły. Teren jest trudny, ale trzymam kciuki. Wpis podsumowała staropolskim: będzie pięknie! W komentarzach internauci nie byli łaskawi i pisali, że pięknie będzie, jak w końcu otworzą tę drogę. Z tym trudno się nie zgodzić. Padły też pytania, kiedy to nastąpi. Odpowiedź zamieściła osobiście pani prezydent i brzmiała: „czekamy na zatwierdzenie organizacji ruchu, ale naprawdę już niedługo”. Odpowiedź była bardzo nieprecyzyjna, co później wyjaśniła jej zastępczyni, gdy wskazałem, że przecież organizację ruchu już mają zatwierdzoną, właśnie w tym dniu, więc na co czekać? Jak wyjaśniła zastępczyni, trzeba oczywiście namalować oznakowanie poziome i ustawić pionowe. Według mojej wiedzy, otwarcie, uroczyste nastąpi w pierwszej dekadzie października. Naprawdę już niedługo.

Jacek Woźniak

PS. A teraz coś, co mnie ubawiło. Po moim wpisie rozpoczęło się śledztwo, skąd wiem, że organizacja ruchu jest już zatwierdzona, skoro nikt tego nie ogłosił. Rozdzwoniły się telefony, były pretensje do różnych, Bogu ducha winnych osób, a przy okazji dowiedziałem się, kto jest najbardziej nielubianym urzędnikiem starostwa, bo jest drobiazgowy. Więc mam do pań pytanie: a jakie to ma znaczenie, skąd wiem? Nie jest to wiedza tajemna, a jak ktoś ma doświadczenie i umie dodać dwa do dwóch, to potrafi poskładać szczątki informacji i je przetworzyć. To się nazywa brokering. A widzenie wszędzie zagrożeń jest urojeniem.