Wesoło już było. Z takim hasłem powinna oswajać się Platforma Obywatelska w województwie zachodniopomorskim, a także w Kołobrzegu.

W sondażach wykonywanych na zamówienie poszczególnych sił politycznych, Platforma Obywatelska nie wygrywa wyborów do parlamentu w województwie zachodniopomorskim. Wygrywa je Prawo i Sprawiedliwość. Tendencje sondażowe umacniają PO kosztem Nowoczesnej, która wyborcom się zwyczajnie znudziła. Przykładem niech będzie Kołobrzeg, gdzie tak nowoczesna partia nie wystawiła nawet kandydata na radnego, ale to nadal za mało.

Do tej pory jednak, w naszym regionie PO miała dobry humor. Władza w większości samorządów, w tym w samorządzie wojewódzkim, dawała optymizm i miejsca pracy oczywiście. Co więcej, głosami m.in. ludzi Prawa i Sprawiedliwości, fotel przewodniczącej Rady Miasta Kołobrzeg straciła Wioletta Dymecka, a władze w organie stanowiącym przejęła Platforma Obywatelska. Ale nic nie jest dane raz na zawsze, o czym świadczą wybory w Stargardzie, gdzie kandydatka PO sromotnie przegrała z niezależnym kandydatem – Rafałem Zającem. Dziś, mało kto pamięta, jakie poparcie uzyskała od kolegów z całego PO Zofia Ławrynowicz, kto robił sobie z nią zdjęcia na Facebooku, kto jeździł zbierać podpisy, itd.

To, co dzieje się wokół PO, powinno jej lokalnego lidera – Marka Hoka, przyprawiać o ból głowy. Ale jak się jest lekarzem, to ból głowy to pikuś, co nie znaczy, że inni mogą mieć dobre samopoczucie. Może i w Stargardzie PO nie ma struktur, ale te w Kołobrzegu są tak słabe, że ledwo dychają. Eksperci PO, na których opiera ona swoje działania, to szamani i wróżbici, opłacani za ciężkie pieniądze, czarują obsługą Facebooka, którego działanie ogranicza się do wrzucania duperelowatych informacji. Weekendową metodą na pokazanie się stało się puszczanie naszych włodarzy na imprezy, a właściwie na ich początek. Wstać, pokazać się, w tym czasie 5 osób robi zdjęcia, uśmiech i już można grzać na kolejną imprezę. Ojciec Pio mógłby się uczyć jak działa bilokacja w obecnych czasach.

Te metody stosowała również kandydatka ze Stargardu. I jej poparcie nie przekroczyło jednej cyfry, przy czym oscylowało bliżej zera… Janusz Gromek dlatego podsumowywał 10-lecie swoich rządów po 2 latach tej kadencji, bo nie miał specjalnie czym się pochwalić. Ale nie dlatego, że brakuje mu sukcesów, ale dlatego, że nie docenia ekspertów swojego zaplecza, często mówiących niepopularne, ale prawdziwe hasła, za to słucha wróżbitów i szamanów, którzy zastępują wypalonych działaczy partyjnych i rzeszę doradców, którzy po 11 latach stracili miejscowo kontakt z rzeczywistością. Czy prezydent wystartuje ponownie, czy nie, jest to bez znaczenia. W poprzednich wyborach, pomimo całej gamy sukcesów, zwykła Wioletta Dymecka była w stanie przyprawić Platformę o zawał serca. A co będzie teraz, gdy regionalne Prawo i Sprawiedliwość zwiera szeregi? Radny Młynarczyk i Plewko to dwa samodzielne związki taktyczne, zdolne zrobić w mieście tyle zamieszania, że niektórzy powinni się od nich uczyć. A co będzie, gdy PiS realnie sięgnie po władzę w Kołobrzegu? Co będzie, gdy ta część prawicy znowu zjednoczy siły, a kandydatem zostanie na przykład Czesław Hoc? Nie znamy jeszcze niespodzianek, jakie PiS wyczaruje przy sparaliżowanym Trybunale Konstytucyjnym i jak skroi ordynację wyborczą pod swoje potrzeby. Bronisław Komorowski miał przegrać wybory dopiero wtedy, gdyby po pijanemu przejechał na pasach zakonnicę, nieprawdaż? Tym w PO mało kto się przejmuje, bo przecież wybory jeszcze daleko, a miękkie fotele wygodnie rozleniwiają…

Robert Dziemba


Fot. Facebook Z. Ławrynowicz