Marek Młynarczyk, kandydat na radnego Rady Miasta, razem z kolegą z zarządu wspólnoty wydał sobie zgodę na powieszenie swoich plakatów wyborczych.

Skontaktowali się z nami mieszkańcy wspólnoty przy ul. Koszalińskiej, proszący o zachowanie anonimowości. Poinformowali nas, że ich prezes, kandydat na radnego z list KWW Wioletty Dymeckiej, porozwieszał swoje plakaty na drzwiach klatek schodowych. Mieszkańcy zastanawiali się, kto wydał na to zgodę i ile ich wspólnota na tym zarobiła. Postanowiliśmy o to zapytać prezesa wspólnoty i kandydata w jednej osobie.

Najpierw do Marka Młynarczyka zadzwoniliśmy. Ten początkowo stwierdził, że ma zgodę na rozwieszenie materiałów wyborczych. Gdy zapytaliśmy, czy pokaże uchwałę zarządu wspólnoty lub umowę, zażądał wniosku na piśmie, a po chwili stwierdził, że nie wie z kim rozmawia i czy na pewno jego rozmówca jest dziennikarzem.

Postanowiliśmy odwiedzić Marka Młynarczyka w jego sklepie.Jak mówi, ma zgodę zarządu wspólnoty. Stwierdził, że udzielił mu jej zarząd. Dopytujemy, czy zarząd w osobie Marka Młynarczyka i drugiego członka zarządu. Pada odpowiedź twierdząca. Na pytanie, czy moralne jest, że on sobie wydał zgodę na powieszenie plakatów, odpowiedź nie pada. Nie możemy się dowiedzieć również ile kosztuje taka przyjemność wywieszenia plakatów. To tajemnica.

Podczas rozmowy, Marek Młynarczyk oskarżał naszą redakcję o stronniczość, próbę zdyskredytowania go w oczach wyborców w związku z naszymi dotychczasowymi publikacjami, a także, że działamy na rzecz jego konkurenta Piotra Lewandowskiego. Kandydat na radnego ma prawo irytować się, bowiem ostatnio niektórzy mieszkańcy przekazali nam dokumenty dotyczące działalności wspólnoty, o czym wkrótce będziemy szerzej pisać.