Teraz zostało ich już tylko 8. W krótkim odstępie czasu zmarł kolejny uczestnik walk o miasto w 1945 roku. Pożegnaliśmy go dziś na Cmentarzu Wojennym.
Urodził się w 1912 roku na Pokuciu na Kresach Wschodnich. W 1932 roku jako ochotnik zgłosił się do armii. W stopniu kaprala ukończył podoficerską szkołę artylerii w 17 Pułku Artylerii Lekkiej w Gnieźnie. Został zawodowym podoficerem. W marcu 1939 roku awansowano go na plutonowego. - Najpierw był tragiczny wrzesień 1939 roku. W szeregach Armii Poznań przeżyłem ciężkie walki nad Bzurą, a szczególnie dzień 17 września, zwany najczarniejszym dniem Armii Poznań. Była to niedziela. O świcie las, w którym skoncentrowany był trzon mojej 17 Dywizji Piechoty, został wzięty w huraganowy ogień z ziemi i powietrza. Byliśmy ostrzeliwani bez przerwy do godzin wieczornych - wspominał po latach wojskowy.
Brał udział w obronie Warszawy a po jej upadku dostał się do niewoli. Udaje mu się uciec, dzięki pomocy ludności cywilnej. Zamieszkuje we Lwowie. W 1940 roku został przeznaczony na wywózkę na Sybir, ale szczęśliwie, udało mu się tego uniknąć. W 1943 roku został przeniesiony do majątku w Obertynie, gdzie pracował do 1944 roku. Następnie, udaje mu się dotrzeć do Kołomyi. Prowadził działalność konspiracyjną pod pseudonimem "Prut". Kolportował prasę podziemną. Wreszcie, zaciągnął się z powrotem do wojska. Otrzymał przydział do 3 Brygady Haubic. Walczył o Wał Pomorski i o Kołobrzeg. Brał udział w ostrzale białych i czerwonych koszar. Przeprawił się przez Kanał Drzewny i ostrzeliwał Niemców na ulicy Zygmuntowskiej. Następnie walczył w okolicy biblioteki i "Marony", gdzie zastała go informacja o zdobyciu miasta.
Z Kołobrzegu, wyruszył w dalszą drogę na zachód. Odrę forsował w okolicy Siekierek. 24 kwietnia został ciężko ranny w prawą rękę i nogę nad Kanałem Hohenzollernów. Trafił do szpitala w Bydgoszczy. W latach 1948-49 był szefem sztabu 15 dywizjonu ppanc w Kołobrzegu. Następnie pracował w Szczecinie, Chełmie Pomorskim, a pracę wojskowego zakończył w 1969 roku jako komendant Wojskowej Komendy Uzupełnień w Białogardzie w stopniu podpułkownika. W 1989 roku został awansowany na pułkownika. W 2000 roku, był członkiem delegacji po stronie polskiej, która podpisała akt pojednania z żołnierzami niemieckimi, broniącymi Kołobrzegu. Wówczas to doszło do słynnego podania sobie rąk polskich i niemieckich żołnierzy.
- Co mam powiedzieć na koniec? Od dzieciństwa czułem pociąg do wojska i marzenia swoje zrealizowałem. Byłem żołnierzem i w tym widziałem sens życia. Walczyłem o Polskę. Chcę być pochowany w mundurze - informował w jednej z rozmów pułkownik Stanisław Pajęczyński.
Dziś pożegnała go rodzina, bliscy, znajomi, samorządowcy i posłowie, mieszkańcy Ziemi Kołobrzeskiej. Na Cmentarzu Wojennym spoczął patriota, człowiek, który zawsze był oddany sprawie polskiej. Był bohaterem walk o Kołobrzeg. Dzięki jego wojennemu trudowi, możemy żyć w tym wspaniałym nadmorskim kurorcie. Cześć jego pamięci!
UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.
Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.