Overcast Clouds

11°C

Kołobrzeg

28 marca 2024    |    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna
28 marca 2024    
    Imieniny: Aniela, Sykstus, Joanna

Redakcja: tel. 500-166-222 poczta@miastokolobrzeg.pl

Portal Miasto Kołobrzeg FBPortal Miasto Kołobrzeg na YT

Regionalny Portal Informacyjny Miasta Kołobrzeg i okolic

reklama

reklama

reklama

Proces Komandora Mieszkowskiego - cz. IIKołobrzeg w archiwum IPN – 44 (82). W kilku relacjach powtarza się pogląd, że głównym zadaniem MO w Kołobrzegu w latach 1945-1947 była walka przed gwałtami, rozbojami, podpaleniami i szabrem wojsk sowieckich.


Znaczna część tekstu Pana doktora Roberta Dziemby stanowi swoiste uzupełnienie poruszanych przeze mnie zagadnień. Temat jest ogromny i mógłbym napisać kilka artykułów uzupełnień do uzupełnień. Dyskusja jest niezbędna, jednakże mam spore zastrzeżenia co do jej formy prezentowanej przez Pana Dziembę.

W komentarzu do pierwszej części artykułu Pan Robert Dziemba napisał:
Z przykrością muszę stwierdzić, że tekst mecenasa Stępnia jest bezkrytyczny w podejściu do materiału źródłowego. Mecenas robi to samo co w swojej książce "Kołobrzeg Twierdza Solidarności" - publikuje miejscami niesprawdzone fakty, bez jakiejkolwiek metodyki krytykuje i wartościuje, podważa udowodnione fakty historyczne bez jakichkolwiek argumentów, korzysta ze źródeł bez ich gruntownego zbadania. Jestem przeciwnikiem cenzury w historii, ale do tego tekstu odniosę się już wkrótce.
Cytowany powyżej komentarz utrzymany jest w bardzo napastliwym tonie. Przeczytałem uważnie artykuł „Kołobrzeg zniszczyli Sowieci czy manipulowanie historią?” (przeczytaj) i nie znalazłem tam żadnego odniesienia do swojej książki „Kołobrzeg-twierdza Solidarności”. Zarzut jest więc całkowicie gołosłowny i nie wiem o co autorowi chodzi. Co do artykułu „Sowieci okupują Kołobrzeg – część I” nie opublikowałem niesprawdzonych faktów, a jedynie fragmenty wspomnień funkcjonariuszy UB i MO spisane przez pana Andrzeja Wnukowskiego. Wspomnienia te z punktu widzenia logiki są faktem i są prawdziwe, ponieważ mam je w swoim zbiorze. Odmiennym zagadnieniem jest ustalenie czy autorzy tych wspomnień przytaczali prawdziwe okoliczności czy też w pewnych elementach podawali nieprawdę. Uważam jednak, że aby przeprowadzić tego rodzaju analizę należy najpierw te bardzo ciekawe dokumenty poznać. Moją rolą jako badacza archiwaliów jest podzielenie się z innymi posiadanym zasobem materiałów źródłowych. Artykuł nie pretenduje do roli monografii, w której poddaje się szczegółowej analizie cały materiał źródłowy. W polemicznym artykule nie znalazłem żadnego przykładu, abym „podważał udowodnione fakty historyczne”. Nie wiadomo też kto i jakie fakty historyczne udowodnił.

Również rzeczony artykuł „Kołobrzeg zniszczyli Sowieci czy manipulowanie historią?” rozpoczyna się od bardzo dziwnego zarzutu, jakoby rzeczownik „Sowieci” był pogardliwy dla Rosjan, a w szczególności pisany z małej litery. Komuniście ze Związku Radzieckiego sami określali siebie mianem sowietów, bądź bolszewików i nie uważali tego za ujmę, ale za honor. W Manifeście PKWN sporządzonym w Moskwie dwukrotnie użyto słowa „sowiecki” pisanego z małej litery, cyt: „(…) pomagajcie żołnierzom polskim i sowieckim! (…) podstawą będzie porozumienie polsko-sowiecko-czechosłowackie.”

Szanowny Panie Doktorze, czy aby nie kierują Panem nadmierne emocje? Być może pod ich wpływem w swoim tekście dwukrotnie przypisał mi Pan traktowanie esbeków i milicjantów jak podludzi, cyt. „(…) wydaje się, że dla Stępnia ważniejsze są wspomnienia esbeków i milicjantów, choć w innych swoich pracach traktuje ich jak podludzi.”
„U niego, „Solidarność” to krystaliczni bohaterowie walczący o wolną Polskę, esbecy to podludzie i zdrajcy.”

Jest to bardzo poważny zarzut „ad personam” i uważam, że powinien mnie Pan publicznie przeprosić, gdyż przypisuje mi Pan wypowiedzi bądź twierdzenia, których nigdy nie wypowiadałem i nie głosiłem. Podludzie to termin faszystowski, który jest mi całkowicie obcy. Nawet Hitlera i Stalina – największych zbrodniarzy, nigdy nie nazwałbym podludźmi. Wielokrotnie miałem do czynienia z mordercami, bandytami, pedofilami i nigdy nie traktowałem ich z jakąkolwiek wyższością, a zawsze odnosiłem się z szacunkiem należnym każdemu człowiekowi bez względu na to co zrobił. Nie znaczy to jednak, że nie mogę dokonywać ocen. Uważam, że ubecy i esbecy byli funkcjonariuszami obcego mocarstwa i działali w jego interesie, a ich wzorem był Feliks Dzierżyński. Mówili o sobie wprost, że są zbrojnym ramieniem partii. Organizacja ta działała aż do 1983 roku bez żadnej podstawy prawnej. Na co dzień esbecy i ubecy w sposób świadomy łamali prawo i dopuszczali się przestępstw. Na przykład wymuszali zeznania bijąc, bądź torturując, fałszowali dowody, zmuszali do współpracy przy pomocy szantażu i łamali prawo na sto innych sposobów, między innymi preparując dokumenty na potrzeby procesów przeciwko opozycjonistom. Ostatnio na ten temat napisałem dwa obszerne trzydziestostronicowe artykuły pod tytułem „Metody i środki zwalczania przeciwników władzy w Kołobrzegu w latach 80. XX wieku” oraz „Działalność Prokuratury i Sądów wobec funkcjonariuszy podejrzanych o popełnienie przestępstw na przykładzie powołanego do ROMO Zbigniewa Lipińskiego” (oba czekają na publikację w formach książkowych). Dlaczego więc po 1989 roku esbecy nie znaleźli się tam, gdzie ich miejsce, tj. w więzieniu, a pobierali sowite emerytury – jest odrębnym zagadnieniem i nie będę się w tym miejscu nad tym się rozwodził. W książce „Kołobrzeg-twierdza Solidarności” napisałem, że co do zasady (ale wyjątki zrobię) nie będę ujawniał tajnych współpracowników, bo uważam, że przede wszystkim są to ofiary esbeków, którzy winni być ujawnieni i osądzeni jeśli nawet nie w sensie prawnym, to na pewno moralnym.

Mój negatywny stosunek do ubeków i esbeków nie oznacza jednak, że uważam, iż fałszowali tajne dokumenty, które sami wytwarzali dla celów operacyjnych. Wewnątrz UB, a później SB był bardzo rozbudowany system kontroli i ubek mógł w czasie przesłuchania zakatować swoją ofiarę i uchodziło mu to bezkarnie, ale w przypadku, gdyby sfałszował sprawozdanie dla swojego przełożonego, to ponosił bardzo surowe konsekwencje. Policja polityczna nie przypuszczała, że kiedykolwiek ich ściśle tajne dokumenty dostaną się do wiadomości publicznej i dlatego nie ma powodów, aby a priori zakładać, że są one nieprawdziwe. Tak więc nie może ostać się zarzut, jakoby występowała jakakolwiek sprzeczność pomiędzy negatywną oceną ubeków, a uznawaniem za wartościowe źródła historyczne ich ściśle tajnych dokumentów wytwarzanych na potrzeby wewnętrzne.

W telefonicznej rozmowie zapytałem Pana Roberta Dziembę, z jakiego powodu czuje się wzburzony. W odpowiedzi mój rozmówca stwierdził, że powinienem bronić w takim samym stopniu Mieszkowskiego, jak i Lipickiego przed pomówieniami byłych ubeków. Między innymi Bolesław Sieradzki we wspomnieniach nazywa Stefana Lipickiego burmistrzem, a zdaniem Pana Dziemby z dokumentów wynika, iż był prezydentem. W tym zakresie istnieją poważne wątpliwości, a pierwsza z nich wypływa z tego, że Stefan Lipicki w cytowanych przeze mnie wspomnieniach na stronie 4 pisze:
I wreszcie pod koniec maja zostaje wezwany przez pełnomocnika rządu, który poinformował mnie, że władze radzieckie są skłonne przekazać Kołobrzeg polakom i wyznacza mnie na stanowisko pierwszego polskiego burmistrza miasta.

Skoro więc sam nasz bohaterem, tj. Stefan Lipicki, twierdzi inaczej, niż jest to w dokumencie, to powstaje co najmniej uzasadniona wątpliwość jak było naprawdę. Chyba, że przyjmiemy, że dokument jest prawdziwy, a pan Lipicki pisze nieprawdę. W Muzeum przechowywana jest relacja pełnomocnika rządu Władysława Ciesielskiego, który mianował Lipickiego. Na stronie trzeciej tych wspomnień Ciesielski pisze:
Stefan Lipicki, budowniczy, który do Piły dotarł bezpośrednio z obozu jeńców w Woldenbergu (Dobiegniew, pow. Strzelce Krajeńskie), który objął Referat Odbudowy, a w późniejszym okresie pełnił obowiązki pierwszego burmistrza.

Tym samym pełnomocnik PKWN-u Władysław Ciesielski i Stefan Lipicki w swoich relacjach są zgodni, iż był to burmistrz, natomiast sprzeczność jest taka, że Lipicki mówi o stanowisku pierwszego polskiego burmistrza, a Ciesielski o pełnieniu obowiązków pierwszego burmistrza. Jest to problem do dyskusji i nie rozumiem wzburzenia Pana Roberta Dziemby i pisania w napastliwym tonie.

Napisałem, że relacja Stefana Lipickiego budzi poważne wątpliwości, a miałem przede wszystkim na myśli zakres sprawowanej przez niego władzy, który on określał jako władza pełna. Mam uzasadnione wątpliwości w tym zakresie. Stoję na stanowisku, że władza Stefana Lipickiego była tylko taka, na jaką pozwolili sowieci. Była ona ograniczona do spraw funkcjonowania infrastruktury, kierowania polskimi przesiedleńcami, czy też zapewnienia w miarę higienicznych warunków życia. Istnieją poważne przesłanki, aby przypuszczać, że Stefan Lipicki w niewielkim zakresie mógł oddziaływać na ludność niemiecką, która w tym czasie była w przeważającej większości. Władza Stefana Lipickiego nie obejmowała zakładów pracy, które były szabrowane przez armię sowiecką. charakterystyczny jest przypadek opisywany przez Kleina Heliodiora:

Na rogu ulicy Lenina i Łopuskiego, po stronie, gdzie jest Straż Pożarna, przed wojną stał ogromny bank. W czasie wojny uległ on zburzeniu i gdy Klein przyjechał do Kołobrzegu, to w miejscu tym była jedynie kupa gruzów.

W końcu lata 1945 Rosjanie otoczyli wojskiem cały ten rejon łącznie z PUBP i nie pozwolili nikomu przez całą noc wyjść z budynku. W tym czasie w pobliży PUBP słychać było wybuchy. Pracownicy UB nie wiedzieli wówczas o co chodzi. Dopiero rano dowiedzieli się, że Rosjanie przyjechali z Berlina z jakąś urzędniczką banku w Kołobrzegu, która wskazała im, gdzie znajduje się skarbiec z nienaruszoną zawartością. Za pomocą materiałów wybuchowych Rosjanie wykonali otwór w ścianie skarbca i zawartość wywieźli. Gdy w dniu następnym pracownicy PUBP weszli tam przez otwór, stwierdzili, że znajdujące się tam szafy depozytowe są pootwierane. Na półkach walały się tylko jakieś papiery i puste, pootwierane walizki.

Można zadać retoryczne pytanie, czy prezydent bądź burmistrz Stefan Lipicki mógł sprzeciwić się rabowaniu banku przez żołnierzy obcej armii.

Artykuł „Sowieci okupują Kołobrzeg” w dwóch częściach odnosi się do tematu wskazanego w tytule. Powyżej opisany przypadek świadczy jednoznacznie, iż niepodzielnym władcą Kołobrzegu był komendant wojsk okupacyjnych. Okoliczność, że Armia Czerwona uczestniczyła w uruchomieniu wodociągów, elektrowni, czy też innych urządzeń infrastruktury, wbrew sugestii Pana Dziemby, jak najbardziej „mieści mi się w głowie”. W Kołobrzegu przebywało kilka tysięcy żołnierzy Armii Czerwonej i oczywistym jest, że potrzebowali wody, energii elektrycznej, a więc naprawili te urządzenia, jak również naprawili most, aby po nim jeździć. Nie zrobili tego dla Polaków, ale dla zaspokojenia swoich podstawowych potrzeb.

Świętując uroczyście 18 Marca stwierdzić należy, że był to ogromny sukces polskich żołnierzy okupiony krwią ponad tysiąca zabitych. Cześć ich pamięci. Jednakże bezsporne jest, że Wojsko Polskie nie powołało swojego komendanta Kołobrzegu, a zostało zmuszone do opuszczenia zdobytego z takim trudem i poświeceniem miasta. Jest to poważny temat do dyskusji. Uważam, że powinna ona toczyć się w spokojnej i życzliwej atmosferze pozbawionej inwektyw i napastliwości.


Adwokat Edward Stępień

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama

Dodaj komentarz

UWAGA!
Komentarze są prywatnymi opiniami Czytelników, za które redakcja nie ponosi odpowiedzialności. Publikowanie jest jednoznaczne z akceptacją regulaminu. Jeśli jakikolwiek komentarz narusza obowiązujące prawo lub zasady współżycia społecznego, prosimy o kontakt poczta@miastokolobrzeg.pl. Komentarze niezwiązane z artykułem, naruszające regulamin lub zawierające uwagi do redakcji, będą usuwane.

Komentarze zostaną opublikowane po akceptacji przez moderatora.

Zgody wymagane prawem - potwierdź aby wysłać komentarz



Kod antyspamowy
Odśwież

Administratorem danych osobowych jest  Wydawnictwo AMBERPRESS z siedzibą w Kołobrzegu przy ul. Zaplecznej 9B/6 78-100 Kołobrzeg, o numerze NIP: 671-161-39-93. z którym możesz skontaktować się osobiście pod numerem telefonu 500-166-222 lub za pośrednictwem poczty elektronicznej wysyłając wiadomość mailową na adres poczta@miastokolobrzeg.pl Jednocześnie informujemy że zgodnie z rozporządzeniem o ochronie danych osobowych przysługuje ci prawo dostępu do swoich danych, możliwości ich poprawiania, żądania zaprzestania ich przetwarzania w zakresie wynikającym z obowiązującego prawa.

reklama